Czysta filozofia. Tomasz Marczyński nie wie, kto to jest malkontent. On zawsze powie, że jego bidon jest do połowy pełny. Ze wszystkiego jest zadowolony. A nawet jakby nie był, to po kolarsku skwituje: „Kto by to pełny bidon pod górę woził?”. Taki żart. I choćby sto godzin opowiadał o życiu i ludziach, trudno usłyszeć jedno zdanie, że kogoś lub czegoś nie lubi. Dlaczego nie ma człowieka ani zdarzenia, o których miałby złe zdanie? Nawet jak wyląduje na kolarskiej Syberii, czyli w tureckiej grupie Torku, to i tak zsyłkę podsumuje swoim słynnym: „Stary, zajebiście tam było”. No więc jak to: miała być Liga Mistrzów, Ronaldo, Messi i te klimaty, a tu sezon spędzony w okręgówce i jeszcze zajebiście było?
Malkontent powiedziałby, że czuje się tam jak na tureckim kazaniu. A Marczyński zachwycony, bo poznał nowych ludzi i kulturę, o której wcześniej nie miał zielonego pojęcia. Człowiek całe życie się uczy. Nawet kiedy jest już zawodowcem pełną gębą, nie może wyjść ze zdziwienia, że kolarz-muzułmanin nie może sięgnąć po bidon w czasie ramadanu.
|